Rafał Lysik
W prawie polskim mamy uchwalone dwie ustawy, które ujmują kwestie reklamowania produktów oraz definiują praktyki zabronione lub nieuczciwe.
Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji art. 16 definiuje, co jest czynem nieuczciwej konkurencji w świetle reklamy produktów. Zapis ten można interpretować w poniższy sposób aby mieć pewność, że reklama nie łamie prawa.
- reklama musi być w zgodzie z obowiązującymi przepisami prawa, musi dbać o dobre imię człowieka, nie może urągać jego godności,
- reklama nie może wprowadzać klienta w błąd, co może skutkować tym, że zakupi on produkt, którym normalnie nie byłby zainteresowany,
- reklama nie może odwoływać się do uczuć klientów poprzez wywoływanie lęku, wykorzystywać przesądy lub łatwowierność dzieci,
- ton wypowiedzi przekonującej że warto zakupić dany produkt nie może być neutralny,
- reklama nie może ingerować w strefę prywatności człowieka. Punk ten można rozumieć jako ochronę przed nagabywaniem lub nadużywaniem środków technicznych przekazu informacji.
W ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym znajdują się zapisy które mówią o nieuczciwych praktykach rynkowych. Art. 3 tej ustawy mówi: Zakazane jest stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych. W art. 4 tej ustawy znajdziemy zapis, że praktyka jest uznawana za nieuczciwą, jeśli stoi w sprzeczności z dobrymi obyczajami i zniekształca zachowanie przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy, w trakcie jej zawierania lub po zawarciu. Nieuczciwą praktyką jest wprowadzanie w błąd i stosowanie agresywnych metod rynkowych. Art. 5 tej ustawy definiuje wprowadzenie klienta w błąd jako działanie mogące powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej kupna lub umowy, której normalnie by nie podjął. W szczególności za wprowadzenie w błąd może być uważane:
- przekazywanie nieprawdziwych informacji przez reklamę,
- przekazywanie informacji prawdziwych w sposób, który może wprowadzać klienta w błąd,
- wprowadzenie produktu na rynek w sposób, w który może on wprowadzać w błąd w zakresie produktów i ich opakowań, a także znaków towarowych,
- nieprzestrzeganie przez przedsiębiorcę kodeksu dobrych praktyk rynkowych, jeśli przystąpił on dobrowolnie do takiego kodeksu i że informuje klientów o tym, że przystąpił do takiego kodeksu dobrych praktyk.
Ponadto w artykule tym znajdziemy zapis, że działania wprowadzające w błąd mogą dotyczyć rodzaju lub dostępności produktu, cech produktu, obowiązków sprzedającego (np. serwis), praw konsumenta, ceny produktu. Tu podany jest przykład nieuczciwych praktyk rynkowych w sytuacji gdy produkt jest oznaczony jako bezpłatny lub darmowy, a konsument musi uiścić za niego jakąkolwiek należność, niezwiązaną bezpośrednio z doręczeniem lub odbiorem produktu. Nieuczciwą praktyką jest również umieszczanie na materiałach reklamowych polecenia zapłaty, faktury lub podobnego dokumentu sugerującego, że konsument już zamówił dany produkt, pomimo tego że tego nie zrobił. Inną nieuczciwą praktyką jest namawianie w reklamie dzieci, aby dorośli lub opiekunowie kupili im dany produkt.
W produktach finansowych często mamy do czynienia z nierzetelnymi reklamami wprowadzającymi klientów w błąd. Ostatnio na wokandę trafiła sprawa banku ING. Tu Urząd Antymonopolowy zarzucał ING Bankowi Śląskiemu, że reklamując konto Direct wprowadzał klientów w błąd co do opłat za korzystanie z tego konta. ING zarzucono, że reklamował przelewy za 0 zł oraz darmową kartę do konta, choć w rzeczywistości rezerwował sobie prawo do pobierania opłat za te usługi. Urząd Antymonopolowy nałożył na ING karę 1,3 mln zł za stosowanie takich praktyk. Urząd Antymonopolowy uznał, że w reklamie ING pomijał niektóre informacje o opłatach. Przelewy telefoniczne i przez internet miały być bezpłatne, a tymczasem w tabeli opłat i prowizji była pozycja opłat za przelewy przez internet w obcej walucie. Bank również pobierał opłatę za używanie karty debetowej w przypadku, jeśli klient miesięcznie robił nią zakupy za kwotę mniejszą od 100 zł. Zdaniem Urzędy Antymonopolowego niedozwolone jest przekazywanie w reklamach że usługi są bezpłatne, jednocześnie przyznając sobie prawo do pobierania opłat za te usługi. Jest to działanie wprowadzające w błąd.
Bank tłumaczył się, że 99,6% przelewów w systemie transakcyjnym banku dokonywanych jest w złotówkach. Jednak Urząd Antymonopolowy odrzucił te tłumaczenia uzasadniając, że żyjemy w UE gdzie jest swobodny przepływ ludzi, dóbr i kapitału, dlatego nawet gdy jest małe prawdopodobieństwo że klient wprowadzi przelew w walucie, nie zaprzecza to faktowi, że przelewów walutowych nie będzie w ogóle. Garstka klientów na pewno będzie korzystała z przelewów walutowych i nie będzie ich mieć za 0 zł jak to sugerować może w reklamie, ale będą za nie płacić zgodnie z tabelą opłat i prowizji. Dla takich konsumentów taka informacja może mieć pierwszorzędne znaczenie.
ING Bank Śląski się odwołał do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeśli przegra, będzie musiał zapłacić karę 1,3 mln zł.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi myślami.Spam nie będzie tolerowany.