Czasopismo hakin9 jest poświęcone szeroko pojętemu bezpieczeństwu informatycznemu, w szczególności ochronie webaplikacji. Ten krótki artykuł piszę w związku z medialną nagonką na to czasopismo, które się trochę skompromitowało. Ale do rzeczy!
Czasopismo to jest wydawane w Polsce przez Software Press Sp. z o.o. spółka komandytowa. Trzeba dodać, że kiedyś magazyn ten był wydawany w wersji papierowej, ale potem wydawnictwo przechodziło dziwną metamorfozę, odchodzili ludzie, zmieniała się struktura organizacyjna firmy. Teraz haking9 wydawany jest w języku angielskim (na rynek anglojęzyczny) i w wersji elektronicznej. Jako, że co nieco mogę powiedzieć o tej firmie i o tym magazynie, postanowiłem opublikować krótki tekst o tym.
Co mnie łączyło z Software Press i magazynem hakin9?
Byłem recenzentem artykułów i korektorem tekstów przez 2 lata, począwszy od 2007 r. Opowiem krótko o tym, jak zaczęła się ta współpraca. Prowadziłem bloga o programowaniu i tematyce komputerów. Zdobywał on coraz większą popularność. Na tego bloga trafiła też osoba z wydawnictwa Software Press która zapytała, czy nie byłbym chętny recenzować na swoich łamach ich czasopismo. Zgodziłem się, korzyści były obustronne. Co miesiąc wydawnictwo przysyłało mi papierowy numer Software Developer's Journal (na początku) a potem hakin9 do recenzji. Moim zadaniem było zrecenzować główne artykuły numeru na swoim blogu. Dodatkowo jako partner wydawnictwa, miałem obowiązek wstawić na swój blog baner reklamowy promujący te czasopisma. Z czasem zostałem recenzentem i korektorem. Moim zadaniem było przeczytanie próbnych wersji artykułów i skomentowanie ich oraz zaznaczenie ewentualnych poprawek. Uwagi odsyłałem do redaktora naczelnego, który zbierał je w całość i odsyłał do autora publikacji.
Na początku liczba recenzentów czasopisma grubo przekraczała 50. Byli to właściciele wszelkiej maści blogów o programowaniu, komputerach i bezpieczeństwie internetowym. Prócz recenzentów byli także korektorzy, czyli osoby opiniujące artykuły przed drukiem. Ja należałem do jednych i drugich.
Jako, że recenzja miesięcznika szła mi dość gładko, dodatkowo czytałem nowe artykuły w wersji beta i wyłapywałem w nich błędy, czy to składniowe, ortograficzne, interpunkcyjne, czy też błędy merytoryczne, korzystając ze swojej wiedzy o komputerach i internecie. Przypuszczam, że każdy artykuł przechodził przez sito ok. 10-20 korektorów, zanim poszedł do druku. To gwarantowało dobrą jakość pisanych artykułów. W sumie podczas całej mojej współpracy z wydawnictwem, zaopiniowałem i poprawiłem ok. 120 artykułów.
Jak wyglądała współpraca z wydawnictwem Software Press?
Z czasem polubiłem nowe zajęcie. Czytałem to co lubiłem, jednocześnie sam poszerzałem swoją wiedzę. Z czasem tak się wyrobiłem, że nie było artykułu w wersji beta, którego bym nie przeczytał i nie poprawił na czas. Oczywiście nie musiałem czytać i poprawiać wszystkich nadsyłanych do mnie artykułów. Robiłem to z własnej woli. Dla aktywnych korektorów przewidziano podziękowania w wersji drukowanej czasopisma, jako wyróżniony betatester. Niejednokrotnie moje nazwisko pojawiało się w tej kolumnie...
Z czasem i redaktorzy wydawnictwa zauważyli moją wiedzę i zaczęli mnie pytać, czy nie napisałbym dla nich artykułu. W tamtych czasach autorowi artykułu wydawnictwo płaciło 100 zł brutto za każde 4800 znaków, nie płaciło za obrazki do tekstów i listingi programów. Tym sposobem zaproponowałem jeden ciekawy artykuł i go napisałem. Z drugą propozycją napisania artykułu zwrócono się do mnie, nie odmówiłem. Taki betatester nie tylko opiniował artykuły innych. Także zdarzyło mi się kilka razy pisać recenzję programów antywirusowych na łamach h9, które zostały do mnie wysłane w celu przetestowania. W każdym numerze hakin9 była też recenzja książki z tematyki internetu i bezpieczeństwa IT, również mieliśmy szansę dostać taką książkę i ją zrecenzować. Jeśli chodzi o zapłatę za artykuły, w miesiąc po pojawieniu się artykułu w czasopiśmie autor dostawał wynagrodzenie. Z mojej wiedzy wiem, że w tamtych czasach kiedy współpracowałem z hakin9, nie zdarzyły mi się z ich strony żadne opóźnienia w wypłacie, nie słyszałem także o takich przypadkach.
Kto pisał na łamach czasopisma hakin9 ?
Na łamach czasopisma haking pisali administratorzy systemów, eksperci bezpieczeństwa sieciowego, technicy informatyki śledczej, programiści, twórcy webaplikacji, doktoranci. Na łamach hakin9 wypowiadali się pracownicy prywatnych i państwowych firm, tych mniej i bardziej znanych. Wymienię tu kilka nazw: CCNS SA, Microsoft, Mediarecovery, S4E SA, Trend Micro.
Dlaczego zakończyłem swoją współpracę z hakin9?
Pod koniec 2008 r. coś się zaczęło psuć w wydawnictwie. Nastąpiła zmiana Redaktora naczelnego i pewnie na tym nie stanęło. Atmosfera zrobiła się taka sztuczna. Jeszcze przez prawie rok zmuszałem się do oceny przesyłanych mi artykułów, ale nie była to ta sama współpraca, co na początku mojej przygody z Software Wydawnictwo. Potem nastała kolejna zmiana Redaktora naczelnego czasopisma. A potem nie oferowano już autorom artykułów na łamach h9 nic, no może poza możliwością wypromowania się w środowisku bezpieczeństwa it. Recenzentem też już było trudno być, praca ta nie była doceniana. Wtedy też czasopismo zaczęto wydawać tylko w wersji elektronicznej. Dla wielu osób był to początek końca przygody z h9 w Polsce.
Co dalej z h9?
Piszę ten artykuł po to, bo obecnie odzywają się sami eksperci z branży bezpieczeństwa IT i śmieją się, jakiej to kompromitacji dopuścił się hakin9. A prawda jest taka, że hakin9 był pierwszym polskojęzycznym pismem dla fascynatów bezpieczeństwa internetu w Polsce. To wtedy na łamach hakingu reklamowały się firmy oferujące certyfikaty SSL, reklamowały się firmy antywirusowe, reklamowały się firmy wykonujące testy penetracyjne. A teraz byle jaki krzykacz który ma w nazwie swojego bloga security lub bezpieczny śmieje się z upadku h9. To hakin9 oferował czytelnikom coś nowego, interesującego, ciekawego. Nie żadna przeklejka z Wired, zagranicznego forum hakerskiego czy Reddita. W czasopiśmie tym były tematy ciekawe oraz dotyczące narzędzi i programów używanych na co dzień w firmach czy domach, w dodatku w polskich realiach. Mam sentyment do hakin9, ale do tego starego magazynu haking. Wiem, że już od kilku lat h9 prezentuje zupełnie inne podejście do czytelnika, w tym do czytelnika z Polski. Rozumiem, że zmiany w wydawnictwie w tamtym okresie pewnie były spowodowane przez kryzys i w związku z tym konieczność restrukturyzacji przedsiębiorstwa. Szkoda, że proces ten postępował i że sprawa z artykułem o nmapie właściwie chyba przypieczętowała los magazynu. Obecnie branżowe media, także te w Polsce, szukają tylko sensacji albo "jeleni" na ich szkolenia z bezpieczeństwa aplikacji. A przecież wydawnictwo także organizowało w Polsce konferencje dot. bezpieczeństwa IT. Przydałby się porządny polski portal o bezpieczeństwie IT, w którym nie tylko możnaby tylko poczytać o najnowszych lukach w zabezpieczeniach, ale i traktowałby sprawę bezpieczeństwa sieciowego prewencyjnie, pisząc o właściwej konfiguracji i zabezpieczeniach aplikacji zanim coś się stanie, zanim powstanie exploit na nią. Tego mi właśnie brakuje i żaden z polskich portali tego warunku nie spełnia. Taki właśnie był hakin9.
1 komentarzy:
"A teraz byle jaki krzykacz który ma w nazwie swojego bloga security lub bezpieczny śmieje się z upadku h9. To hakin9 oferował czytelnikom coś nowego, interesującego, ciekawego. Nie żadna przeklejka z Wired, zagranicznego forum hakerskiego czy Reddita."
Może nie byłeś tego świadom, ale na polskiej scenie powstawały magazyny elektroniczne nt security długo wcześniej niż H9 powstało.
Pewno Ci to nic nie powie jak wymienie TAC, HTBZine, TALOS, UnderPL zine, nie mówiąc o zagranicznych jak Xine, 29A, Phrack, więc przestań za przeproszeniem gadać głupsta, że H9 był jakimś światłem nt security w Polsce, bo przed nim była cała masa publikacji i materiałów.
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi myślami.Spam nie będzie tolerowany.